O post-mieście
Kiedy ideologiczna gorączka modernizmu ustępuje miejsca “systemom zarządzania treścią”, a powstanie globalnych megamiast unieważnia pewniki nowoczesnej kartografii, społeczeństwa dyscypliny przekształcają się w społeczeństwa kontroli.
Miasto zombi
W filmie I Am Legend [Jestem legendą] (2007) Robert Neville, naukowiec pracujący dla wojska, jest jedynym człowiekiem, jaki pozostał przy życiu na opuszczonym Manhattanie. Neville, który pracuje nad lekiem zwalczającym globalną pandemię zombi, w ciągu ostatnich trzech lat nie widział żywego człowieka. Na Manhattanie żyje razem ze swoim psem, poluje na dzikie zwierzęta, gra w golfa na skrzydle zardzewiałego SR-71 Blackbird. Od czasu do czasu ucina sobie pogawędkę z manekinami w okolicznej wypożyczalni filmów wideo, a wieczorami słucha iPoda.
Rozpowszechniony sposób interpretacji horrorów polega na przełożeniu elementów fantastycznych z powrotem na język realizmu. Może tak naprawdę nie ma żadnych żywych trupów, a jedynie wyalienowany człowiek żyjący w izolacji? Technologia, niczym inteligentna bomba, zmierza do ukazania horroru istnienia. I am Legend przestaje istnieć (tak jak czasownik “zaprzyjaźnić” przekształcił się w “zaznajomić”) i staje się legendą niczym iMac1.
Film I Am Legend inspirację czerpał z wydanej w 1954 roku, a później dwukrotnie ekranizowanej, książki Richarda Mathesona. W wersji powieściowej Robert Neville walczy z wampirami obdarzonymi wrażliwością, by wraz z narodzinami nowej rasy uznać swoją porażkę. W hollywoodzkiej adaptacji zatytułowanej The Omega Man (1971) Charlton Heston musi zmierzyć się z sektą przypominającą bandę Mansona, którą ostatecznie zwycięża, choć sam ginie. Tak w książce, jak i w nakręconym w 1971 roku filmie przyczyną mutacji genetycznej jest tajemnicza zaraza, która przychodzi z zewnątrz, niczym boska przemoc. W nowej ekranizacji o nieco bardziej faustycznej wymowie pandemia jest nieprzewidzianym efektem ubocznym produkcji nowego leku na raka.
Techniczno-naukowe ambicje ludzkiej cywilizacji przynoszą ze sobą upadek jej samej. W epoce zmiany klimatu podtekst ekologiczny jest dość oczywisty. Nie chodzi już jedynie o kwestię zanieczyszczenia przemysłowego. Pojęcie zmiany klimatu obejmuje przemiany w krajobrazie medialnym; przez ponad 30 ostatnich lat ten krajobraz się zmieniał. Przed narodzinami Internetu kultura przekazywana była za pomocą sieci międzyludzkich skupionych w kluczowych węzłach przestrzeni fizycznej: sklepach z płytami, barach i kawiarniach, księgarniach i ośrodkach kultury. Wszystkie te miejsca wraz z nadejściem ekonomii świata niematerialnego stopniowo zanikają.
Wynikiem tego procesu jest uszczuplenie sfery publicznej, zarówno mentalnej, jak i realnej. W Rozważaniach nad społeczeństwem spektaklu Guy Debord bolał nad tą nową sytuacją. “Agora, wspólnota jako taka już nie istnieje (…) Nie ma już bowiem agory, żadnej powszechnej wspólnoty (…) żadne miejsca, gdzie debata o kwestiach dotyczących tych, którzy biorą w niej udział, mogłaby się trwale wyzwolić spod miażdżącego naporu dyskursu medialnego”2. W czasie światoobrazu “wielkie Zewnętrze” zostaje zniesione; jednostki zostają szczelnie zamknięte w odseparowanych rzeczywistościach, w których żywią się odpowiednio sformatowanymi informacjami. Każdy człowiek znajduje się w centrum swojego własnego wirtualnego wszechświata. (…)
System operacyjny to wzorzec tożsamości lub ideologicznego wizerunku. Polemika z pseudo-wizerunkiem sytuacjonizmu, wielokrotnie wyrażana przez Deborda, była próbą ucieczki z tego więzienia. Ale kiedy wreszcie dwóch lub kilku sytuacjonistów zostało określonych tą nazwą, sam sytuacjonizm był już częścią składową powietrza, którym oddychali. To ja, to plemię i zaangażowanie…
Retoryczne hasła – szybolety – przystają do świata, przekształcając go w system znaków, tak jakby samo istnienie szemrało swe znaczenia, przemawiało wewnętrznym szeptem. “Dla każdego Araba podejmującego trud zastanowienia się nad tym – pisze Enzensberger w tekście z 2005 roku pt. Wielki przegrany, odwołując się do współczesnych metafor geopolitycznych – same przedmioty, od których zależy życie codzienne w krajach Maghrebu i Bliskiego Wschodu, są dowodem niewypowiedzianego upokorzenia – każda lodówka, każdy telefon, każde gniazdko elektryczne, każdy śrubokręt, nie mówiąc już o produktach zaawansowanych technologii”3. Pretensja – psychokulturowa raczej aniżeli rasowa – zasadza się na idei wyprodukowanej alienacji: zderzenia “cywilizacji” wystawionego na dynamicznej scenie wewnętrznego teatru.
Lew Manovich, urodzony w Moskwie teoretyk mediów wyobraża sobie przyszłość, w której “każdy przedmiot będzie mógł posłużyć za ekran podłączony do Sieci, co znaczy, że cała uformowana przestrzeń stanie się zbiorem powierzchni ekranów” . To, co widoczne, będzie efektem wyprodukowanym przez postaci obarczone ładunkiem libidynalnym. Uczucie poniżenia odnosi się do wcześniej wytworzonej projekcji: w tym wypadku zinternalizowanej (arabskiej) tożsamości wypartej (zewnętrznej) i zanegowanej realności.
Poniżenie + tożsamość = wielki przegrany. Nie jest jasne, gdzie znajduje się centrum tego procesu. Ale to, co pewne, to fakt, że przepustowość łącza rośnie w zawrotnym tempie. Dość ograniczone urządzenia wytwarzające informacje takie, jak iPody i iPhone’y to tylko wierzchołek góry lodowej globalnych mediów. Ta ostatnia rozszerza się z każdą kolejną innowacją aż do momentu osiągnięcia zupełnego wyrazu. Sygnały i ciała przestają być łatwo odróżnialne w sytuacji, gdy każdy staje się nośnikiem specyficznie uwarunkowanego ładunku. Obraz przemawia do innych obrazów, przekraczając ogromne odległości, tak jak sygnał do sygnału, stacja do stacji…
Enzensberger przedstawia przegranego jako “wyizolowaną jednostkę”. W świecie, w którym każde życie zaczyna się w sferze publicznej (i kończy w bałaganie, którego nie można uprzątnąć) izolacja jest czymś sztucznym. Odosobnienie jest stateczne. Zabieg chirurgiczny kosztowny. Wykorzystane przez twórców I am Legend postacie zombi ostatnio pojawiły się w remake’u Dawn of the Dead George’a A. Romero sfilmowanym przez Zacha Snydera w 2004 roku oraz w filmie 28 (X) Later Danny’ego Boyle’a przedstawiającego Wielką Brytanią w konwencji społecznego realizmu. Zombi są ucieleśnieniem alternatywnego totalnego świata, noszącego gryf prawdziwości, ale tak naprawdę świata wirtualnego, zaprogramowanego jedynie tak, by przypominał ten prawdziwy. Pierwszy jest przestrzenią spotkań, prawdziwych rewolucji, nagłego wystąpień, ryzyka. Drugi to zastygły świat bezruchu, statyczności. Poprzez zanurzenie w technologiach komunikacyjnych, dających nadzieję na stały zysk, można wyrazić pełny wachlarz psychicznych pragnień użytkowników.
Hierarchię potrzeb ostatecznie wieńczy pragnienie zostania Chrystusem – film kończy się obrazem Neville’a, który w sposób niemal obsesyjny poświęca swoją krew (w trakcie syntetyzowania leku) po to, by ratować i odkupić ludzkość. Wewnątrz bezpiecznej, osobistej krainy marzeń inni ludzie stają się przeszkodami lub skandalonami: to greckie słowa używane na oznaczenie przeszkody, od którego pochodzi słowo szatan . Zło zwraca się do zła, a pragnienie kieruje się ku poszukiwaniom śmiercionośnej broni lub skandali (to żeńska forma słowa) – spustu pistoletu.
Bernard Stiegler, francuski filozof technologii, a przy tym dawny przestępca, w swoim eseju Kochać, kochać siebie, kochać nas [To Love, to Love Me, to Love Us], przedstawia bardziej techniczne podsumowanie tego psychologicznego mechanizmu. Tekst Stieglera napisany tuż po morderstwie ośmiorga ludzi w ratuszu Nanterre w 2002 roku dokonanego przez lokalnego działacza Richarda Durna opisuje mordercę jako cierpiącego na brak “pierwotnego narcyzmu”. Durn postrzegał radę miejską jako “inność, która sprawiała mu ból, która nie tworzyła żadnego wyobrażenia, dlatego urządził rzeź”.
Zdaniem Stieglera cała planeta zachowuje się podobnie do Durna (durnizuje się). To, co powstaje, “nie przypomina indywidualnej tożsamości ani relacji; jedynie samotność i podobieństwo” w uniwersum, w którym każda jednostka staje się coraz bardziej uwikłana “w niemy dialog (..) z krajobrazem-tekstem (pośród innych) skierowanym do niego” i w ramach którego “jedyną widoczną twarzą, jedynym słyszalnym głosem (…) jest jego własna/y: twarz i głos samotności o tyle zbijające z tropu, o ile przypominają miliony innych” . Organizująca idea to mit narcyza opisany przez McLuhana na przykładzie Isaaca Newtona (“zahipnotyzowany typ narcyza”), a nieco później analizowany dokładniej przez krytyka kultury Christophera Lascha, jako pierwotny społeczny symptom kapitalizmu.
Pisał McLuhan: “Blake mówił o potrzebie pochodzącej z “jednostkowej wizji i snu Newtona”, widząc bardzo dobrze, że odpowiedź Newtona na wyzwanie nowego mechanizmu była sama w sobie jedynie mechanicznym powtórzeniem tego wyzwania” . “Obawiam się, że to wszystko jest jedynie początkiem” – ostrzega Stiegler – “długiej i uciążliwej drogi, na której musimy porzucić wszelkie wątpliwości, by zwalczyć pojawiającą się możliwość całkowitej atomizacji ‘my’ [we]” . Te programy są w pewnym sensie sobie przeciwstawne. Zabójczy czyn Durna sam może zostać uzasadniony jako rozpaczliwy (i ostateczny) krok przeciw atomizacji. “My” jest rozpięte między “ja” i “oni”; między abiektem i nieokreślonym wrogiem, projekcją pożądania na zbiorową tożsamość. Enzensberger tak opisuje ten gwałtowny mechanizm psychiczny: “To moja winna – Inni są odpowiedzialni”. “Te dwa – stwierdza Enzensberger – roszczenia nie wykluczają się wzajemnie. Przeciwnie, wzajemnie się wzmacniają. Wielki przegrany nie może pomyśleć wyjścia z tej brutalnej pułapki, co stanowi źródło jego strasznej mocy”. Czasem jedynym rozwiązaniem jest porzucić wszelkie wątpliwości i zabić bestie.
Miasto sieci
“Między wiekiem dziewiętnastym i dwudziestym, między Simmlem i Weberem, Burckhardtem i Braudelem – pisze Antonio Negri – miasto stało się na nowo polis, centrum imperium. Dziś czas i przestrzeń niszczą tę utopijną centralność”4. Każdy raj jest rajem utraconym. Trudno powiedzieć, czy “miasto” kiedykolwiek zresztą posiadało ten status. Pewne jest natomiast to, że współczesny świat jest znacznie bardziej zurbanizowany niż kiedykolwiek przedtem. Wedle statystyk opracowanych przez Urban Age Project przy London School of Economics i Alfred Herrhausen Society Deutsche Banku w roku 1900 w miastach żyło 10 procent ludności świata, sto lat później 50 procent, a w roku 2050, jak się szacuje, w miastach będzie żyło już 75 procent globalnej populacji .
Ten nowy miejski krajobraz jest całkowicie odmienny od dawnej przestrzeni miast. Największe metropolie roku 1900 należały do kilku światowych potęg: Londyn (6 480 000), Nowy Jork (4 242 000), Paryż (3 300 000), Berlin (2 707 000), Chicago (1 717 0005. W roku 2007 natomiast obszar metropolitalny Nowego Jorku co prawda utrzymał swoje drugie miejsce (17 800 000) za Tokyo/Yokohamą (33 200 000), ale siedem z ośmiu pozostałych największych miast znalazło się na globalnym Południu.
Miasto przyszłości będzie przypominało raczej Lagos niż Londyn. W swojej książce pt. Concrete Reveries Mark Kingwell cytuje Waltera Benjamina, który Nowy Jork nazywa stolicą XX wieku, po Paryżu jako stolicy wieku XIX. U szczytu swej sławy zarówno Miasto Światła [City of Light – La Ville-Lumiere], jak i Siedziba Imperium [Seat of Empire, (C) Jerzy Waszyngton, 1784] ucieleśniały i symbolizowały ziemskie marzenia. Każda epoka śni o swoim następcy. Zniszczenie wież World Trade Center we wrześniu 2001 roku było znakiem, że era niekwestionowanej przewagi Nowego Jorku ma się ku końcowi. Wielka awaria prądu, do jakiej doszło na północnym wschodzie Stanów Zjednoczonych dwa lata później [The North East blackout], to requiem. Paliwem samochodów jest benzyna, paliwem ekonomii zaś władza symboliczna. Zaledwie w parę godzin po ataku na WTC światowy handel zionął pustką. Po dwóch wieżach została już tylko strefa zero, tworząc w ten sposób kontekst dla ostatniego kryzysu finansowego.
Dwudziestowieczny Nowy Jork jest przykładem szczególnej formy miejskiej: Siatki [The Grid]. “Dwuwymiarowa dyscyplina Siatki – zauważa Rem Koolhaas w Delirious New York – stworzyła niespotykane dotąd możliwości dla trójwymiarowej anarchii”. Siatka podzieliła Manhattan na określone i możliwe do ogarnięcia części, wyznaczając w ten sposób obiektywne reguły zasiedlania przestrzeni miejskiej, przejrzyste dla wszystkich zainteresowanych stron. W sposób symboliczny Siatka przerzuciła most między wolnością i bezpieczeństwem poprzez ustanowienie polityczno-pojęciowego szablonu dla działania. Siatka dla doświadczenia, szablon dla istnienia. Pisząc o Walterze Benjaminie, Gertrud Koch zauważyła: “Siatka umożliwia orientację w przestrzeni – opisuje przestrzeń powierzchni Ziemi w kategoriach szerokości i długości geograficznej – ale zawiera w sobie także linię czasu; tym sposobem model przestrzenny określa również granice czasowe”6. Siatka wzmacnia rzeczywistą władzę imperializmu, dostarczającego map potrzebnych do kapitalistycznego podboju. Z drugiej strony, wyznacza też granice pojęciowe, dokonując podziału dziedziny naukowej na specjalności, określając konkretne role pracowników linii montażowych.
Pewniki siatki są tym, nad czym Negri ubolewa. Geometryczna i dwuwymiarowa, pozioma i racjonalna, od Malewicza do Mondriana, Siatka ucieleśnia stan modernistycznej polityczno-technicznej sztuki, będącej sztuką dyscyplinującą. Ale tak jak społeczeństwa dyscypliny przekształciły się w społeczeństwa kontroli, tak też “architektura granic, ścian, drzwi i zamków ustąpiła miejsca hasłom, zaporom sieciowym, certyfikatom bezpieczeństwa i systemom zaszyfrowanych kluczy publicznych”7. Nowoczesna kultura, zorganizowana na planie siatki (i jej subiektywnego korelatu: oświeconego władcy) zostaje zastąpiona przez kulturę tysięcy niszowych produktów, tworzących – wedle formuły Chrisa Andersona – “długi ogon” podzielony na środowiskowe “mikrotrendy”, o czym pisze Mark J. Penn. Siatka [grid] przekształca się w sieć [web], imperialny/utopijny w molekularny/heterotopijny. Architektura nowych mediów zaczyna wpływać na mniejsze jednostki. Narodziny – spośród ruin – negatywnego centrum to swoisty coup de grâce dla tej kultury. Centrum zostaje pozbawione suwerenności.
“Przywódca o żelaznej woli to sprawa przeszłości – pisał William Burroughs. – Mamy obecnie do czynienia z innego rodzaju władzą. Nie władzą jednego człowieka, rządów arystokracji lub plutokracji, lecz władzą małych grup wyniesionych na pozycje władzy absolutnej przez przypadkowe zdarzenia i poddanych naciskom czynników politycznych i ekonomicznych, pozostawiających niewielkie pole dla decyzji”8. Hegel pisze o roli panującego jako stawiającego kropkę na “i”. Żaden system nie może ograniczyć się do korzystania z elementów właściwych jedynie jemu samemu. Rola suwerena (to, co Foucault nazywa rolą/funkcją autora) polega na uzyskaniu zewnętrznych gwarancji. Dwudziestowieczni dyktatorzy, pokazywani przez kamery filmowe i skomunikowani za pomocą telefonów, podkreślali tę zależność.
“Wiek domagał się obrazu”, pisał Ezra Pound, “swojego własnego przyspieszonego grymasu na twarzy”. Stojący u szczytu pionowej hierarchii, przywódca o żelaznej woli kierował psychologią swoich poddanych jako Ojciec Narodu. Ale śmierć Boga, ogłoszona przez Nietzschego w ostatnich latach wieku XIX, oznaczała śmierć transcendencji, koniec możliwości stworzenia całkowicie transcendentnego wizerunku. “Wiek skrajności” był czasem reakcji przeciwko teorii niezupełności Gödla, przeciwko nihilizmowi Nietzschego. Modernizm był ideologią reakcji, która w dawne formy zaszczepiła nową treść (Stalin – Czerwony Car, Hitler – Cesarz Czarnoksiężnik…), a później wycofała się przerażona, że ciało odrzuca przeszczep.
Wynalazek technologii cyfrowej zakończył ten okres ideologicznej gorączki. “Postępujący proces kwestionowania oświecenia i “nowoczesności” – pisze Peter Wollen – przyspieszył wraz z rozczarowaniem, jakie nastąpiło po roku ’68. Wówczas to francuscy intelektualiści odwrócili się od podejść “opartych na wiedzy” (w sferze humanistyki) na rzecz strategii bardziej spekulatywnych, odwołując się do zdecentralizowanej wizji “dyseminacji”, “kłączy” i “molekularnych” mikrostruktur”9. Hitlera i Stalina zastąpiły “Systemy Enterprise”, skomputeryzowane systemy zarządzania treścią, które przekraczają ramy organizacji i aktualizują potencjał niegdyś przez panoptykon ograniczony.
Władza dyscyplinująca opierała się na lęku; więźniowie nigdy nie mogli być pewni, czy obserwuje ich strażnik. Obywatele-podmioty zyskali już tę pewność: dziś to sami więźniowie się obserwują. “W przedsiębiorstwie handlowym – pisze Richard Sennet – raporty sprzedaży mogą być sporządzone w czasie rzeczywistym na ekranach komputerów domowego biura”10. Zamiast centralnego miejsca wyobrażonej kontroli mamy tu do czynienia z rozproszoną siecią czujnych oczu. Jonathan Zittrain w The Future of the Internet pisze, w jaki sposób tego rodzaju metody zostały wykorzystane przez biuro szeryfa Teksasu ochraniającego granicę amerykańsko-meksykańską: obraz z kamer wideo został przesłany na publicznie dostępne strony internetowe, dzięki czemu internauci mogli zaalarmować policję, jeśli dostrzegli jakąś podejrzaną – ich zdaniem – działalność. W czasie trwającej miesiąc próby stronę internetową otwarto ponad 28 milionów razy (…) portal zarejestrował ponad 220 tys. użytkowników, którzy wysłali 13 tys. e-maili informujących o podejrzanej działalności na granicy11.
Wedle Misesa van der Rohe “architektura jest wolą epoki przetłumaczoną na język przestrzeni”. Nowa architektura władzy wkrada się do domów i biur, zabezpiecza drzwi, rozchwiewa poczucie ja poprzez wszechobecność okien, podział na prywatne i publiczne przedstawia w rytmie synkopy. “Nasze społeczeństwa” – twierdzi Manuel Castells – “są coraz częściej ustrukturowane na bipolarnym przeciwstawieniu Sieć i Ja” . W rzeczywistości, Ja i Sieć są coraz bardziej nierozerwalnie splecione ze sobą nawzajem, w strukturze [matrix] nieświadomych zależności i subiektywnych doświadczeń.
Ciało węża jest znacznie bardziej skomplikowane niż jama kreta. Władza jest niczym zaklinanie węża. W sercu sieci spotykamy spin-doktora zarządzającego cząstkami władzy poprzez obsługiwanie sieci. W przeciwieństwie do Stalina, mówimy tu raczej o Alistairze Campbellu, kierującemu mediami poprzez “Siatkę Dowining Street” [Downing Street Grid]; szczegółowy arkusz ruchu mediów. “Ta rozbudowana struktura obejmuje nie tylko wydarzenia z Whitehall, ale wszystkie dziejące się na świecie” – pisano w “Mail on Sunday” w czerwcu 2005 roku – “od oświadczeń parlamentarnych do koncertów muzyki pop. Celem Campbella było wykorzystać je wszystkie, by pokazać rząd z dobrej strony” . Spin-doktorzy określają ten cykl informacyjny jako “Sztuka + Polityka = Władza” – w filmie Max z 2002 roku Hitler gryzmoli jedno ze swoich dzieł, a w tle uderza piorun. To już nie jest kwestia posiadania władzy, czy nawet ucieleśniania władzy (Campbell zwykle podkreślał, że “on nie jest opowieścią”), ale możliwości kanalizowania władzy na krótkie okresy czasu, pociągania za sznurki.
Miasto jako park tematyczny
W roku 1967 Marshall McLuhan zauważył, że “miasto jest już jedynie kulturalnym duchem przeznaczonym dla turystów, poza tym bardziej już nie istnieje”12. Ta uwaga dostarcza zwięzłej, ogólnej formuły dla opisu jednej z najsilniejszych par występujących we współczesnej teorii urbanizacji: turysty i parku tematycznego.
W swoim eseju Miasto w wieku turystycznej reprodukcji Borys Groys odnajduje ślady turysty już w Kantowskiej Krytyce sądzenia. W tym samym tekście dowodzi jednak, że park tematyczny jest pojęciem wcześniejszym: “Dzisiejsza architektura miejska zmienia się szybciej niż jej obserwatorzy. Ta architektura jest niemal zawsze już na miejscu, w mieście, jeszcze nim pojawią się w nim turyści. W wyścigu, w którym startują architektura i turysta, przegrywa ten drugi. Choć turysta narzeka, że wszędzie, gdzie się pojawi, napotyka na ten sam rodzaj architektury, jest też pod wrażeniem tego, jak skutecznie pewien typ architektury toruje sobie drogę w wielu zupełnie odmiennych środowiskach kulturowych”. Park tematyczny pojawia się jako pierwszy, ponieważ wreszcie ma charakter niematerialny; władza, którą wyraża, jest w końcu władzą wirtualną. To, co wirtualne jest władzą.
Pojawia się nawet wcześniej niż samo miasto. W Delirious New York Koolhaus pisze, że idea parku tematycznego była zakorzeniona w ideologii manhattanizmu od samego początku, rozciągając się od East River przez “zarodkową” części Manhattanu, czyli Coney Island, aż do “technologii fantastycznego”, które zapoczątkowała. Od jednej wyspy do drugiej, ta technologia służyła zamykaniu i ograniczaniu przestrzeni.
To popęd śmierci współczesnych nowych mediów. W marcu 2009 roku Eric Lawrence, John Sides i Henry Farrell z Uniwersytetu Jerzego Waszyngtona opublikowali artykuł, w którym dowodzili, że “autorzy blogów zwykle odsyłają do stron internetowych o podobnym ideologicznym zabarwieniu, czytelnicy natomiast zaglądają na blogi, które wzmacniają ich własne poglądy. Obie strony ideologicznego spektrum zamieszkują w dużej mierze odizolowane światy, tym samym nie dają wielkich nadziei na możliwość rzeczowej dyskusji ponad linią ideologicznych czy partyjnych sporów”. Internet tworzy archipelag mediów. Świat staje się globalny, dzieli się na szereg sfer osłoniętych rozszerzającymi się błonami otaczającymi zamknięte światy złączone szczególną siecią kanałów kontroli.
W stronę architektury sieci
Modernizm opracował pewną strategię oporu przed parkiem tematycznym: krytykę. Pojawiają się jednak wątpliwości, czy krytyka wciąż zachowuje swoją dynamikę. “Tak naprawdę – stwierdził Rem Koolhass w “Der Spiegel” w 2008 roku – nieustanny powrót klątwy Disneya dużo więcej mówi o stagnacji, w jakiej znajduje się zachodnia wyobraźnia krytyczna, niż o miastach Zatoki”13. Czternaście lat wcześniej w Montrealu Koolhaas wyraził się jeszcze dobitniej: “Problemem obecnego dyskursu architektonicznej krytyki jest niemożność rozpoznania faktu, że najgłębsze motywacje leżące u podstaw architektury (…) nie mogą być krytyczne”14. W sposób naturalny mają charakter performatywny. W ostatnim ze swoich tekstów Marion von Osten cytuje, nie podając nazwiska, przewodnika miejskiego, który opowiada, w jaki sposób “przestrzeń publiczna, architektura i wnętrza [w postkolonialnej Casablance] zostały gruntownie zawłaszczone przez ludzi”. Mężczyzna mówił: “Wszyscy jesteśmy inżynierami, wszyscy jesteśmy architektami. Jeśli widzimy pusty kawałek ziemi, możemy po prostu zacząć budować”. Van Osten komentuje: “Z pewnością w społeczeństwach zachodnich takie podejście do otoczenia – to, że wszyscy jesteśmy architektami – zostało niemal zupełnie zapomniane”15.
Jesteśmy architektami w otoczeniu “usieciowionych ekologii, serii współzależnych systemów ochrony środowiska, zarządzania gruntami, łączności i obsługi świadczeń (…) zapewnianych przez technologię, prawo, politykę, dyscyplinę, ograniczenia środowiskowe i szereg innych czynników złączonych razem z mechanizmami wyrażania opinii”16. Architektura jest systemem immanentnym, działającym za pośrednictwem dyskursu wpisanego w ciała, zapośredniczonego przez system haseł i protokołów, na przemian umożliwiających lub uniemożliwiających dostęp. “Usieciowione ekologie – pisze Varnelis – ucieleśniają dzisiejszą dominującą formę organizacji – sieć. Mogą mieć one charakter telematyczny, fizyczny, a nawet społeczny”17. Varnelis pisze o One Wilshire, ogromnym węźle komunikacyjnym umieszczonym w centrum Los Angeles, jako architektonicznym awatarze współczesnej globalnej struktury [matrix]. “Forma One Wilshire nie ma znaczenia – twierdzi – znaczenie ma tylko sposób, w jaki jest zaprogramowana”.
"Postęp technologiczny -- pisała Dana Stevens, krytyczka filmowa magazynu "Slate", w roku 2008 -- prowadzi do odizolowania odbiorców kultury jeden od drugiego". Dana Stevens, The Year's Best Dick Joke [online]. Dostępny w Internecie: http://www.slate.com/id/2181157/entry/2181411/
G. Debord, Społeczeństwo spektaklu oraz Rozważania o społeczeństwie spektaklu, przeł. oraz wstępem opatrzył Mateusz Kwaterko, Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 2006, s. 160-161
Hans Magnus Enzensberger, The Radical Loser [online] 01.12.2005. Dostępny w Internecie: http://www.signandsight.com/features/493.html
Antonio Negri, On Rem Koolhaas, "Radical Philosophy" 154, March/April 2009, s. 48.
Zob. Ricky Burdett, Deyan Sudjic, The Endless City, Phaidon Press, London 2008.
Getrud Koch, Cosmos in Film: On the Concept of Space in Walter Benjamin's "Work of Art" Essay, [w:] Walter Benjamin, Philosophy: Destruction and Experience, redakcja Peter Osborne, Andrew Benjamin, Clinamen Press, Manchester 2000, s. 207.
Mark Wigley, Network Fever [online], "Grey Room" 2001, No. 4, s. 2. Dostępny w Internecie: http://dextersinister.org/MEDIA/PDF/NetworkFever.pdf
William S. Burroughs, No More Stalins, No More Hitlers, [w:] Dead City Radio [CD-ROM], Island Records, 1990.
Peter Wollen, JLG, [w:] idem, Paris Hollywood: Writings on Film, Verso, London 2002, s. 80.
Zob. także Simon Head, They're Micromanaging Your Every Move, "New York Review of Books", 16 August 2007.
Jonathan Zittrain, The Future of the Internet and How to Stop It, Yale University Press, New Haven 2009, s. 209.
Podobne uwagi dość często pojawiają się w literaturze przedmiotu. "Wreszcie -- pisze Michael Sorkin -- nadchodzi nowa rzeczywistość miasta symulacji, telewizji, miasta jako parku tematycznego". "Epoka bezsprzecznej, bezkrytycznej wyższości miasta ma się ku końcowi -- potwierdza Mark Kingwell -- Nowy Jork nie będzie już wylęgarnią marzeń, stanie się widmową kolonią, imperialnym parkiem tematycznym".
Rem Koolhaas, An Obsessive Compulsion towards the Spectacular [online], "Der Spiegel", 18 July 2008. Dostępny w Internecie: http://www.spiegel.de/international/world/0,1518,566655,00.html
Cyt. za: George Baird, Criticality and its Discontents [online], "Harvard Design Magazine", #21, Fall 2004/Winter 2005. Dostępny w Internecie:
http://www.gsd.harvard.edu/research/publications/hdm/back/21_baird.html
Marion Von Osten, Architecture Without Architects -- Another Anarchist Approach [online], "E-flux", #6 05/2009. Dostępny w Internecie: http://www.e-flux.com/journal/view/59
Kazys Varnelis, Introduction, [w:] Infrastructural City: Networked Ecologies in Los Angeles, redakcja Kazys Varnelis, Actar, New York 2008, s. 15.
Ibidem.
Published 23 August 2010
Original in English
Translated by
Adam Kryda
First published by Mute 14 (2009); Res Publica Nowa 9 (2010) (Polish version)
Contributed by Res Publica nowa © Daniel Miller / Res Publica nowa / Eurozine
PDF/PRINTNewsletter
Subscribe to know what’s worth thinking about.