Once referring to natural resources and collectively managed land, the notion of the ‘commons’ has expanded across cultural, scientific and digital realms. Can commonality dodge the threat of capitalist exploitation and develop into an organizational principle for complex societies?
Aktualizacja powszechnej wiedzy
Biorąc pod uwagę wzrost populistycznego sceptycyzmu wobec ekspertów naukowych i konwencjonalnej mądrości, zatwierdzone badania wymagają niezawodnych środków, aby dotrzeć do jak najszerszego grona odbiorców. Czy otwarty dostęp, zapewniający czytelnikom materiały za darmo, może przezwyciężyć kryzys finansowania i kwestie licencyjne, aby pomóc przyspieszyć zieloną transformację?
Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, w jaki sposób wyniki badań naukowych są spisywane, publikowane, rozpowszechniane i, w niektórych przypadkach, ostatecznie akceptowane jako konwencjonalna mądrość? W jaki sposób te niejasne artykuły akademickie w trudnych do zapamiętania czasopismach przyczyniają się do naszego codziennego rozumienia otaczającego nas świata? Czy jesteś zakłopotany tym, jak nauka mówi jedną rzecz dzisiaj, by jutro ją obalić?
Jeśli tak, to nie jesteś sam. Uczeni i naukowcy od wieków zmagają się z tym, jak zapewnić jakość i rygor oraz jak dostarczyć najlepszą możliwą wiedzę. Różnica polega teraz na tym, że mamy lepsze narzędzia, które pomagają przesiewać i oceniać to, co stało się prawdziwym tsunami “wiedzy”.
Zasada “darmowości”
Pośrodku tego wszystkiego znajduje się otwarty dostęp (OA), który jest darmowy dla czytelnika w momencie korzystania z niego online. Choć nic nie kosztuje użytkownika, nie oznacza to jednak, że tworzenie, publikowanie i dostarczanie treści tym, którzy chcą je przeczytać, jest bezpłatne. Nie oznacza to nieograniczonego korzystania z treści. Zdecydowanie nie oznacza to końca praw autorskich, jak niektórzy przypuszczają. Nie jest to też przede wszystkim ruch społeczny.
Podejście to najlepiej zdefiniować słowami ojca chrzestnego OA, Petera Subera, jako “zestaw zasad i szereg praktyk, dzięki którym wyniki badań są rozpowszechniane online, bez opłat za dostęp lub innych barier”. Jest to dziecko rewolucji cyfrowej. Stworzony przez garstkę naukowców z dziedziny biomedycyny, miał na celu rozwiązanie kwestii nierównego dostępu do wyników badań utrwalanych przez tradycyjne, duże komercyjne firmy wydawnicze powielające stare modele biznesowe druku, pobierające wysokie ceny za zamknięte wydania cyfrowe. Powstała w wyniku niewielkiego spotkania w 2001 r. Budapest Open Access Initiative stała się deklaracją założycielską i dostawcą wstępnych wytycznych, aby badania były bezpłatne i dostępne dla każdego, kto ma dostęp do Internetu – początkowo w celu promowania postępów w naukach ścisłych, medycynie i zdrowiu.
Od tamtego czasu aktywiści prowadzący kampanię na rzecz otwartego dostępu mogą obecnie mówić o częściowym sukcesie. Statystyki różnią się, ale według Directory of Open Access Journals, prawie 21 000 czasopism publikuje artykuły w otwartym dostępie. DOAJ przechowuje dane dotyczące nieco ponad dziesięciu milionów artykułów. Dotarcie do tego punktu było jednak sporym wyzwaniem, ponieważ nowe modele biznesowe musiały zostać najpierw wypróbowane i przetestowane. Przyjęcie otwartego dostępu różni się w zależności od dyscypliny, tradycji wydawniczych i dostępności funduszy. Nie ma jednak wątpliwości, że jest to ogromna liczba w ogromnym biznesie, który według STM produkuje ponad dwa miliony artykułów w czasopismach rocznie, na rynku wartym ponad 20 miliardów dolarów.
Pierwsi aktywiści opowiadali się za otwartym dostępem ze względów moralnych. Niesprawiedliwe było dalsze uprzywilejowanie tych naukowców, którzy pracowali w krajach o wysokich dochodach, podczas gdy instytucje w krajach o niskich dochodach, a nawet te mniej zamożne w krajach o wysokich dochodach, nie mogły sobie pozwolić na opłaty za subskrypcję czasopism. Zlecono różne badania, z których jednym z najważniejszych był brytyjski Finch Report z 2012 r., w którym argumentowano, że “badania finansowane ze środków publicznych powinny być publicznie dostępne”. W Wielkiej Brytanii niektórzy oświeceni ministrowie zaczęli dostrzegać, w jaki sposób “otwartość” może korzystnie wpłynąć na konkurencyjność firm zlokalizowanych w ich jurysdykcjach. Otwarty dostęp stał się głównym nurtem, choć nie obyło się bez protestów tylnej straży, zwłaszcza, choć nie tylko, ze strony naukowców zajmujących się naukami humanistycznymi.
Do 2015 r. wpływowy raport Crossicka dotyczył monografii naukowych i otwartego dostępu, formatu częściej wykorzystywanego w naukach humanistycznych i społecznych niż w naukach ścisłych, często określanych jako STEM (nauki ścisłe, technologia, inżynieria i matematyka).
Rządy i niezależne agencje finansujące zaczęły ustalać swoje polityki dotyczące otwartego dostępu. Co ważne, polityki rozwojowe wymagały mandatów. A co ważniejsze, finansowanie musiało przepływać zgodnie z jednym lub kilkoma modelami biznesowymi, aby umożliwić zrównoważony otwarty dostęp – wyzwanie na wysokim poziomie, różniące się w zależności od kraju, fundatora, wydawcy.
Finansowanie otwartego dostępu musiało zostać przekierowane z istniejących budżetów. Jeśli treści miałyby być darmowe, w jaki sposób wydawcy otrzymywaliby wynagrodzenie za swoją pracę? Nie mogąc już polegać na prenumeracie czasopism zamkniętych, należało stworzyć nowe modele biznesowe, które umożliwiłyby ten nowy rozwój.
Niemniej jednak powszechnie uznawano, że skoro czasopisma naukowe i monografie były z powodzeniem utrzymywane w starym świecie, to problemem nie była potrzeba znalezienia nowych pieniędzy, ale raczej sposób realokacji istniejących funduszy. Potrzebna była pewna kreatywność.
Jednym z najbardziej znanych, wczesnych podejść było niemieckie DEAL, konsorcjum, które wprowadziło koncepcję “publikuj i czytaj”, w ramach której instytucje badawcze połączyły siły, by płacić wydawcy stałą opłatę. W zamian ich naukowcy mogli bezpłatnie publikować w trybie otwartego dostępu. To przygotowało grunt pod “transformacyjne” umowy między bibliotekami a wydawcami. Innym czynnikiem ułatwiającym otwarty dostęp była platforma Knowledge Unlatched, która stworzyła rynek dla różnych modeli biznesowych. Oba opierały się na założeniu, że zbiorowe działania ze strony instytucji i ich bibliotek mogą przekierować wystarczającą ilość pieniędzy ze starych subskrypcji na uczynienie treści “otwartymi”. W końcu, jeśli koszt dla subskrybujących bibliotek nie był większy niż wcześniej, to czego tu nie lubić?
Licencje Creative Commons
Jak chronić prawa autorskie w cyfrowym świecie, w którym treści są rozdawane za darmo, stało się poważnym problemem. Na początku XXI wieku grupa prawników z Uniwersytetu Stanforda w Kalifornii wpadła na pomysł licencjonowania treści w Internecie na zasadzie “pewne prawa zastrzeżone”, która uznawała pierwotnego właściciela praw autorskich i ograniczała pewne prawa użytkownika (np. ograniczając wykorzystanie komercyjne i/lub pochodne). Licencje te zostały nazwane licencjami Creative Commons (CC) – co oznacza ideę stworzenia “wspólnoty”, w której ludzie nie tylko mogliby korzystać z OA, ale także mogliby rozwijać pracę na podstawie oryginałów.
Było to szczególnie interesujące dla muzyków, którzy tworzyli mashupy i chcieli uznania dla swojej pracy. W swojej książce Free Culture, założyciel CC, Lawrence Lessig, pisze “celem jest przeciwstawienie się dominującej i coraz bardziej restrykcyjnej kulturze zezwoleń, która ogranicza twórczość artystyczną do istniejących lub potężnych twórców”. Licencje CC zostały opracowane w celu objęcia wszystkich dzieł twórczych, a nie tylko artykułów naukowych. Obecnie ponad dwa miliardy pozycji jest oznaczonych licencjami CC.
Czy CC jest skuteczne? Czy ludzie nie mogą oszukiwać? Cóż, tak, a kilku z nich było ściganych przez sądy – z powodzeniem. Ale większość ludzi nie oszukuje. Przestrzegają warunków, z korzyścią dla twórców i całego świata. Licencje CC są równie skutecznie wykorzystywane w otwartych treściach naukowych. To niesamowite, jak skuteczne jest licencjonowanie CC.
Złoty, zielony i diamentowy dostęp
Od czasu do czasu wartość Internetu i możliwość udostępniania otwartych treści łączą się w dramatyczny i korzystny sposób. W ciągu kilku tygodni od pandemii COVID-19 większość międzynarodowych wydawców otworzyła dostęp do wszystkich swoich treści badawczych. To, co się wtedy wydarzyło, było naprawdę niesamowite: tysiące badaczy mogło uzyskać dostęp do wyników badań, które z kolei pomogły przyspieszyć opracowanie szczepionek na COVID-19, ratując niezliczone życia.
Chociaż nie pozostała otwarta na zawsze, studenci skorzystali z niej przez ograniczony czas, kiedy mieli dostęp do bezprecedensowej ilości treści. To było tak, jakby największe biblioteki na świecie zebrały się razem i podarowały swoje zbiory światu – akt hojności wiosną 2020 roku, kiedy poszczególne biblioteki zastanawiały się, jak służyć swoim wyborcom, podczas gdy drzwi do ich budynków pozostawały mocno zamknięte. Treści były jednak w większości wypożyczone, a nie podarowane na stałe – a zatem nie były prawdziwie OA.
Okres ten doprowadził jednak do tego, że wydawcy dostosowali swoje modele biznesowe do tego, co obecnie określa się mianem “złotego otwartego dostępu”, umożliwiając udostępnienie artykułu lub książki w otwartym dostępie po ich opublikowaniu, zwykle za opłatą uiszczaną z góry, w celu pokrycia kosztów publikacji przez instytucję autora lub grantodawcę. Równolegle opracowano inny model, zwany “zielonym otwartym dostępem”, w ramach którego artykuł może zostać udostępniony za pośrednictwem dowolnej platformy we wcześniejszej formie przed publikacją i/lub po okresie embarga (zazwyczaj od 6 do 12 miesięcy po formalnej publikacji). Peter Suber przedstawia dalsze rozróżnienie między tymi dwoma rozwiązaniami: “Istnieją dwa podstawowe narzędzia zapewniające otwarty dostęp do artykułów naukowych: otwarte czasopisma (“złoty OD”) i otwarte repozytoria (“zielony OD”). Główna różnica między nimi polega na tym, że otwarte czasopisma przeprowadzają wzajemną weryfikację, a otwarte repozytoria nie. Różnica ta wyjaśnia wiele innych różnic między nimi, w szczególności koszty ich uruchomienia i obsługi”.
W świecie czasopism opłaty te nazywane są Author Processing Charges lub APC, podczas gdy w przypadku książek nazywane są, co nie jest zaskoczeniem, Book Processing Charges lub BPC. Pomiędzy wydawcami a bibliotekami zawarto “umowy transformacyjne”, w ramach których biblioteki przekierowywały środki z subskrypcji na opłacenie publikacji artykułów naukowych w tak zwanych “hybrydowych” czasopismach partnerskich. Intencją było, by z czasem wszystkie publikowane artykuły akademickie objęte takimi umowami stały się złotym otwartym drukiem. Jednak według niektórych szacunków, w tym szacunków Jisc, brytyjskiej agencji ds. technologii cyfrowych i danych obsługującej szkolnictwo wyższe i badania naukowe, minie 70 lat, zanim wszystkie czasopisma przejdą całkowicie na otwarty dostęp.
Podczas gdy obecnie istnieje ponad 1000 takich umów, obejmujących dziesiątki tysięcy czasopism, wkrótce pojawiła się konsternacja w związku z systemem, który uprzywilejowywał zamożne instytucje. Skorzystali na tym czytelnicy, ale bariery publikacyjne pozostały dla autorów z mniej stabilnych finansowo instytucji. Pojawiły się również inne zakłócenia, w tym zachęcanie do publikowania coraz większej liczby artykułów. W rezultacie niedawno pojawiła się diamentowa wersja publikowania w otwartym dostępie, a mianowicie modele publikacji naukowych, w których czasopisma i platformy nie pobierają opłat od autorów ani czytelników.
Oczywiście koszt publikacji w modelu diamentowym nadal musi być w jakiś sposób pokryty, co zachęca do tworzenia niezliczonych nowych modeli innych niż OD, w których koszt publikacji nie jest powiązany z konkretnym artykułem lub książką. Niektóre z nich opierają się na zbiorowych działaniach bibliotek w celu wspólnego utrzymania otwartego dostępu do czasopism, takich jak model Subscribe to Open, który dopiero zaczyna zyskiwać na popularności. Innym rozwiązaniem jest posiadanie przez poszczególne instytucje własnych czasopism i zarządzanie nimi oraz zobowiązanie się do pokrywania kosztów. Żadne z tych rozwiązań nie jest wolne od komplikacji.
Naciski ze strony agencji finansujących jednocześnie skupiły się wokół Planu S i jego dziesięciu zasad. “Ze skutkiem od 2021 r.”, proponuje inicjatywa, “wszystkie publikacje naukowe dotyczące wyników badań finansowanych z publicznych lub prywatnych grantów zapewnianych przez krajowe, regionalne i międzynarodowe rady badawcze i organy finansujące, muszą być publikowane w czasopismach Open Access, na platformach Open Access lub natychmiast udostępniane za pośrednictwem repozytoriów Open Access bez embarga”.
Chociaż plan ten uwzględnia badania finansowane z grantów, wiele artykułów z dziedziny nauk humanistycznych, na przykład, nie powstaje w ramach tego systemu. To, jak sprawić, by otwarty dostęp był opłacalny we wszystkich dyscyplinach, stanowi jeszcze większe wyzwanie – długą drogę z wieloma zakrętami. Polityki są łatwe do napisania i uzgodnienia, mandaty są trudniejsze do znalezienia konsensusu, ale prawdziwym problemem jest przekierowanie funduszy z zazdrośnie strzeżonych puli na status quo, który działa dobrze dla niektórych, ale nie dla innych.
Zrozumienie siebie i środowiska
Zachowanie integralności badań naukowych jest również istotnym aspektem obecnej debaty na temat otwartego dostępu. Czy skomercjalizowany OD, finansowany przez APC, nie prowadzi do większej liczby oszustw i niepotrzebnych publikacji, a nawet do rozkwitu przemysłu papierniczego, w którym nieuczciwe firmy produkują słabe lub fałszywe artykuły naukowe, które wyglądają jak prawdziwe badania?
To, który system jest najlepszy do oceny jakości, jest również przedmiotem intensywnych dyskusji. Publikacje są często wyznacznikiem jakości. Komisje awansowe polegają na reputacji. Starsze czasopisma dobrze funkcjonowały w przeszłości dzięki swoim zamkniętym modelom. Z kolei nowsze, prawdziwie wysokiej jakości czasopisma otwarte muszą zdobyć wiarygodność, by konkurować ze starą gwardią z jednej strony i papierowymi młynami z drugiej.
Otwarty dostęp jest częścią nowszego, szerszego ruchu, którego istotą jest zobowiązanie do uczynienia wszystkich aspektów badań naukowych, a nie tylko końcowych artykułów, otwartymi i publicznie dostępnymi. Podejście to znane jest jako Otwarta Nauka, w tym Otwarte Dane. Dyskusje wokół tych koncepcji są jeszcze bardziej złożone niż OA. Ten diagram z Uniwersytetu w Poczdamie w prosty sposób ilustruje ten punkt i pokazuje, gdzie w cyklu otwartej nauki znajduje się otwarty dostęp do publikacji.
Tutaj widzimy otwarte badania, zaczynające się od surowych danych, przetwarzanych przez oprogramowanie badawcze. Metody badawcze są przejrzyste, a ocena wyników jest publikowana w sposób otwarty dla wszystkich. W stosownych przypadkach na podstawie wyników badań można utworzyć otwarte zasoby edukacyjne do nauki i nauczania. Element nauki obywatelskiej zachęca do aktywnego zaangażowania społeczeństwa w celu zwiększenia zaufania do badań naukowych. Otwarta infrastruktura odnosi się do technicznego rusztowania niezbędnego do zapewnienia odkrywczości i dostępności. Następnie, na końcu cyklu, widzimy zobowiązanie do otwartego dostępu, który jest niezbędny do otwarcia nauki na świat.
Obecnie znajdujemy się w samym środku złożonej i długiej transformacji, w której ostatecznie większość, jeśli nie wszystkie, badania będą dostępne dla innych badaczy i naukowców, studentów, a nawet ogółu społeczeństwa – na całym świecie. Nie wspomnieliśmy nawet o tym, jak sztuczna inteligencja wpłynie na otwartość. Wystarczy powiedzieć, że w tych pierwszych dniach generatywnej sztucznej inteligencji i dużych modeli językowych (LLM), wyzwania i możliwości nowej technologii są oceniane pod kątem głównych przepisów krajowych i unijnych.
Jeśli uważasz, że to wszystko jest zaskakujące, nie jesteś sam. Prezes Oxford University Press USA spędza większość czasu na ocenie tego, co dzieje się w przestrzeni technologicznej i co to oznacza dla treści OUP. Jedno jest pewne, jesteśmy w trakcie fundamentalnej rewolucji wokół tego, co powinno być otwarte, co może być otwarte i jak to zrobić. Jest to pilne, ponieważ musimy przyspieszyć nasze zrozumienie siebie i naszego środowiska.
Open Climate Campaign jest jednym z interesujących przykładów realizowanych w odpowiedzi na pandemię COVID-19. Projekt zrzesza aktywistów OA i ekologów w celu promowania polityki, mandatów i finansowania w celu zapewnienia otwartego dostępu do wszystkich badań dotyczących zmian klimatu i różnorodności biologicznej. Projekt jest inicjatywą Creative Commons, której partnerami są SPARC i EIFL. Jest on wyjątkowy pod względem sposobu, w jaki koncentruje się na zestawie istotnych kwestii, a następnie zapewnia zainteresowanym stronom narzędzia i szkolenia w celu znalezienia nowych sposobów udostępniania coraz większej ilości treści w otwartym dostępie.
Podczas gdy cele otwartego dostępu są jasne, środki do ich urzeczywistnienia mogą być przedmiotem nierównych debat politycznych i ideologicznych. Mogą one zaciemniać i komplikować drogę do osiągnięcia powszechnego dostępu. Na szczęście jest wystarczająco dużo osób chętnych do eksperymentowania z nowymi modelami, które przybliżają nas do realizacji prawdziwie uczciwych i sprawiedliwych celów OD.
Niniejszy artykuł został zamówiony w ramach Come Together, projektu wykorzystującego istniejącą wiedzę organizacji mediów społecznościowych w sześciu różnych krajach w celu wspierania innowacyjnych podejść..
Published 26 August 2024
Original in English
First published by Eurozine
© Frances Pinter / Eurozine
PDF/PRINTNewsletter
Subscribe to know what’s worth thinking about.
Related Articles
On making commons concrete
The Dutch Review of Books 2/2021
‘The Dutch Review of Books’ presents: the commons, vying for legitimacy between state and capitalism; the void of societal responsibility for #MeToo; and African oral traditions evident in rap music.